W moim wcześniejszym tekście o wpływie wywieranym przez biblioteki na otoczenie odnosiłam się to wartości rozmowy i budowania społeczności wokół biblioteki uniwersyteckiej. Lutowy wpis z założenia był pierwszą częścią mojej refleksji o współczesnych bibliotekach akademickich. Przemyślenia, które nie zmieściły we wcześniejszym wpisie, zostały dodatkowo podbite przez był mój tygodniowy pobyt na Uniwersytecie w Bremie, kiedy idąc do biblioteki na jednym z budynków uniwersyteckich zobaczyłam napis: Liberte – Egalite – Sodilarite alors revolutions. Pomyślałam, że to hasło jak nigdzie indziej powinno się realizować właśnie w bibliotece. Szczególnie we współczesnym, tak wzburzonym i rozedrganym świecie, to także my – bibliotekarki i bibliotekarze – powinniśmy troszczyć się nie tylko o rozwój naukowy, który docelowo ma nas – jako społeczeństwo – prowadzić do względnego dobrobytu i dobrostanu, ale także o kształcenie kluczowych kompetencji (np. technologicznych i tzw. miękkich) i o jakość społecznych relacji, o jakość współpracy, bo bez tego nie będziemy w stanie sprostać wyzwaniom, jakie są przed nami. Współpracując i adekwatnie reagując na przemiany cywilizacyjne i społeczne jesteśmy w stanie minimalizować koszty kryzysów.
Wszystkie te czynniki /wolność, równość, solidarność/ są – w mojej opinii – nieodłącznie związane ze społeczeństwem i tworzą uniwersalny i niezmiennie aktualny manifest. Jak on się realizuje w misji współczesnej biblioteki? Jak plasuje bibliotekę w przestrzeni i kontekście społecznym? Jak pokazuje społeczną rolę bibliotek akademickich i całego uniwersytetu? I czy, aby zrealizować społeczne postulaty wolności i solidarności, potrzebujemy rewolucji? Pewnie byłoby łatwiej na takiej zasadzie zaprowadzić nowy porządek. Jednak gdzieś majaczy mi to często przywoływane ostrzeżenie, że rewolucja – wcześniej czy później – pożre własne dzieci. Czy możliwa jest zmiana oddolna, spokojna praca u podstaw i wdrażanie nowych trendów krok po kroku – tworzenie nowej rzeczywistości w codziennej pracy i w codziennej zmianie, którą zawsze trzeba zacząć przecież od siebie? Wprowadzanie tych wspólnych nam wartości, można zacząć od codziennego zmieniania tego, na co mamy wpływ. A może to przyniesie pożądany efekt, który tak bardzo chcemy zobaczyć na samym końcu?
Czytaj resztę wpisu »

