Humanistyczny Notatnik Naukowy

Piękno druku…

In Notatnik, Uncategorized on 31 grudnia 2013 at 14:41

Dyskusja o śmierci książki ostygła. Ciężko znaleźć śmiałka, który z całą odpowiedzialnością powie, że książka już się skończyła. Książka papierowa, oczywiście.

We współczesnej typografii widać pewien odwrót: szukanie nowych estetycznych pomysłów na uwiedzenie czytelnika. Rynek e-booków rozwija się swoim tempem i swoim torem. Wpływa na niego wiele czynników: podatek na książki elektroniczne, zamiłowanie do nowoczesnych technologii, chęć posiadania rzeczy wyjątkowych (stosunkowo drogich), szeroko pojęte wykluczenie cyfrowe, czy styl życia czytelników. Do tego dochodzi wciąż toporna typografia e-booków (źle rozkładające się światło i odstępy między wyrazami, masa błędów typograficznych). Ambitni wydawcy wiedzą, że sama treść książki to za mało, aby skusić czytelnika do zakupu, a co za tym idzie, może i przeczytania książki. Znane są techniki, „jak sprzedać książkę po okładce”, jednak obecnie jesteśmy świadkami pewnego zwrotu w typografii. Oczywiście, umożliwia to technologia, ale nie tylko. Widać w myśleniu wydawców o książce pewne przełamanie – książka musi znów być piękna, być obiektem pożądania, być zaprojektowana w sposób unikatowy i estetyczny. Dobrze pojęty dizajn jest obecny w typografii. Takie działania podnoszą rangę czytelnictwa, czynią książkę i czytanie modnymi gadżetami. A to wydaje się jedyną z wielu dróg do wychowania nowego pokolenia czytających, który lubią mieć unikalne rzeczy i czuć się dzięki nimi wyjątkowo. Artyzm nowych wydawnictw podnosi ich elitarność. W czasach, kiedy każdy ma wszystko i to wszystko jest jednakowo mierne i słabe, wyprodukowane w ten sam właściwie tandetny sposób, niektórzy pragną rzeczy wartościowych nietuzinkowych. A ponieważ nie każdego stać na przedmioty (ubrania czy meble) znanych projektantów, projektowane, szyte i wytwarzane na miarę, to książka staje się właśnie takim substytutem niezwykłości.

Podobną tendencje mamy w wieku XIX, kiedy William Morris postanowił wydawać pięknie, podczas gdy wszyscy wydawali słabo, albo tak sobie. Szkoła i nurt, jaki stworzył Morris odbiły się trwale w świadomości wydawców. Gdy książka była przedmiotem powszechnym i tanim, a co za tym idzie, jej wydawanie rozmijało się z pojęciem dobrej jakości i piękna, to Kelmscott Press wydawało publikacje artystyczne, estetycznie wartościowe i dobre jakościowo. Okraszone pięknymi ilustracjami prerafaelitów, niespotykanymi fontami, ornamentyką strony i niespotykanym układem stron.

Identyczną sytuację mamy obecnie: po latach kwaśnego papieru i ogólnej słabizny w PRL; po okresie wczesnej wolności i raczkującego kapitalizmu, kiedy to wydawnictwa i ich oferta musiały zmierzyć się z wolnym rynkiem; oraz po ciągłych zmianach w systemie edukacji, które pozwalają czytać wybory z kanonu, a nie kanon. Nadszedł czas ustabilizowanej sytuacji na rynku książki. Pośrednio ma także na to wpływ sytuacja w bibliotekach, które czując oddech kryzysu i wiatr odnowy na swoich plecach, starają się kupować nowości oraz nasz styl życia, powoli się normalizujący i cywilizujący, pozwala nam (nie w sensie materialnym, gdyż to zawsze będą tylko wymówki) na czytanie. Wszechobecna moda, swoisty lans czytelniczy również determinują intelektualno-czytelnicze zachowania.

Na kanwie tych zmian wyrosły wydawnictwa, które wydają książki estetyczne i ciekawe w formie i treści. Wydawnictwo Format, Karakter, d2d, Czarne – można w ciemno posądzić je o dobrą, a nawet bardzo dobrą, jakość wydawniczą. Nie wspomnę o wartościowej literaturze. Jednak o ile Wydawnictwo Czarne jest stosunkowo monotonne w projektowaniu szaty graficznej dla swoich książek (ma to wiele zalet, np. rozpoznawalność marki: nie sposób pomylić książki Czarnego z jakimś innym wydawnictwem) o tyle Wydawnictwo Karakter dba, aby każda książka, która wychodzi na rynek była absolutnym unikatem. Wiążą je w estetyczną klamrę np. kroje fontów, czy papier.

Ostatnią książką, która uwiodła mnie estetyką, był Język rzeczy. Eseje Deyana Sudjica opowiadają o tym, jak projektowane są przedmioty, po to, aby wzbudzały w nas chęć posiadania ich. Dyrektor Design Museum w Londynie, odwołując się do przykładów, odpowiada na pytania, dlaczego jedne rzeczy przemijają, a inne stają się archetypami lub przedmiotami pożądania. W książce, napisanej w arcyciekawy sposób, autor pokazuje mechanizmy, jakich używają projektanci, idee, jakimi się kierują, tworząc przedmioty.

Tą drogą poszli także wydawcy wyjaśniając na okładce zabiegi, jakie zostały wykorzystane w projektowaniu szaty graficznej książki, aby ta była trakcyjna dla czytelnika. Kolor okładki, wysoki krój czcionek, wybór bezszeryfowych, nowoczesnych fontów, wysokość i grubość książki, funkcje skrzydełek okładki, minimalizm, dobór kolorystyki – wszystko to złożyło się na pewien rodzaj luksusu, który można trzymać w dłoniach. Więcej! Wydawca pokazał/opisał elementy swojej publikacji i to, jaki cel chciał osiągnąć, wybierając takie a nie inne rozwiązania typograficzne. Swoista manipulacja?, strzał w piętę?, Wydawnictwo odsłoniło wszystkie karty? Tak, ale sprawiło to, że czytelnik chce mieć tę książkę. Po pierwsze: dlatego, że go zaciekawiła formą i swoistą grą, jaką rozpoczyna Wydawca z czytelnikiem. Po drugie, gdyż ma nadzieję, że w środku znajdzie klucz do analizy podobnych manipulacji, dokonywanych, np. przez producentów sprzętu elektronicznego (telefonów, komputerów, itp.). Takie oczekiwanie nie jest spełnione w 100% przez książkę. Autor bardziej skupia się na pokazaniu pewnych cech przedmiotów kultowych oraz wyjaśnieniu przemian ich form, niż na tym, aby prosto odpowiedzieć na pytanie, jak prymitywnie podejść kupującego.

Wiemy, że papier ma przyszłość, ale sami tę przyszłość musimy podtrzymywać… Na czytniku książkę przeczytamy, ale nigdy nie nacieszymy się jej fizycznym pięknem, a przecież przez estetykę też się wychowuje.

DSC_0252  DSC_0251 35.V&A. CIRC.297–1955DSC_0249 DSC_0247

Dodaj komentarz